Nikt nie obiecywał, że nie będzie boleć! Nie jest lekko zorganizować coś od podstaw. Co prawda, zaczęliśmy od stanu deweloperskiego, a to oznacza, że nasze warsztaty kulinarne, a raczej przestrzeń dla warsztatów, mogliśmy zaaranżować wg najlepszych naszych wyobrażeń. Jak kształtowały się te wyobrażenia? Najpierw trochę wspomnień z odbytych warsztatów, nie tylko w Krakowie (dziękujemy Gospodarzom tych miejsc), potem przyszedł czas na szpiegowanie. Podglądaliśmy podobne miejsca, ocenialiśmy wady i zalety, planując jednocześnie własne rozwiązania. Okazało się, że o ile schemat z grubsza powtarzał się, to szczegółowe rozwiązania dla poszczególnych warsztatów różnią się. Po kilkunastu tygodniach i licznych konsultacjach z naszą architekt (dla zwolenników feminatywów: nasza architektką) i kilkoma zawodowymi kucharzami i szefami kuchni, powstał projekt adaptacji naszego lokalu. Spójrzcie na wizualizację. My tymczasem zabieramy się za przestawianie ścianek, przeróbkę instalacji wod-kan i elektrycznej! Co prawda wiemy, gdzie mają być gniazdka, ale i tak zapewne niektóre będą za szafą, a to może w….ć, (w tłumaczeniu na język Słowackiego: może boleć…).